Nowela autorstwa PaulaSiegi
( NIE) ZWYCZAJNY PAN OBYWATEL
Człowiek skromny, z wyglądu około pięćdziesiątki, kaszkiet, znoszona marynarka, krótki zarost na twarzy. Oczy, oczy jakieś tajemnicze, jest w nich spokój, ale zarazem jakby zwierzęce, dzikie.
Nie wyróżnia się w tłumie, ot pan w średnim wieku. Wieczorową porą, wolnym krokiem wyprowadza pieska, suczkę, o pieszczotliwym imieniu 'Oczko'. Park o tej porze roku rozkwita po ostatnich deszczach bujną zielenią, pąki na drzewach, trawa kwitnie. Gdzieś w tle słychać młodą parkę, czułe słówka przecinają powietrze. Przechodząc obok, uśmiecha się kiwając głową w aprobacie.
Jest prawie półmrok, latarnie wzdłuż alejki delikatnie oświetlają ławki.Wspaniały spacer. Mija parę minut, z pięknie oświetlonej alei człowiek z pieskiem skręca w mniej uczęszczaną ścieżkę, obok zaplecza teatru zdrojowego. Teren niezbyt lubiany w parku, a to przez kameralność miejsca, i często odwiedzinach terenach okolicznych smakoszy trunków klasy 'niska półka'. Jednakże nasz bohater, jakby nie wydawał się zbyt przejęty obecnością co by nie było, rozrywkowych rezydentów tej części parku. Zbliżając się jednak do dżentelmenów, i niewiasty jak się okazało, 'oczko' zaczyna wyraźnie się cofać w niepokoju, jakby chciała panu powiedzieć "wybierzmy drogę na około". Słychać krzyki szczęścia pomieszane z muzyką wątpiwej jakości telefonu, szelest w krzakach przed..
Mijając widać jak przez mgłe dżentelmena, który zapewne czuje ulgę korzystając z darmowego wychodka. Niewzruszony pan, przechodzi obok traktując sytuację jak powietrze.
Nikt w jego mieście, ba nawet w dzielnicy, nie wie kim naprawdę jest ów mężczyzna z pieskiem.
Dzień dobry sąsiadko, uszanowanie sąsiedzie, i to wszystko.
Przechodząc na wysokości 'dyskoteki z telefonu', kątem oka, prawie niezauważalnie dostrzega oświetloną blaskiem ogniska z kartonów i mebli znajomą twarz..
Już wie, skracając smycz pewnym krokiem podchodzi do towarzystwa..
-Dobry wieczór,
właśnie spacerowałem obok, słysząc fajną muzykę, postanowiłem zobaczyć kto tak dobrze się bawi.
-Elo dziadek, fajnego masz piesa !
-Dziękuję młodzieńcze,
Pan skanuje otoczenie, rozpoznaję Adę.
(Ada to jego chrześnica, co prawda, po ostatnich numerach, nie darzy jej ojca sympatią, ale rodziny się nie wybiera tak mówią)
Nie zwlekając, na poczekaniu wymyśla historyjkę, może się nie połapią łapciuchy, myśli :
-Ada!, hejka, jesteś potrzebna w domu, mama ma jakiś problem, bez ciebie nie da rady.
-Wujek? hmm
...
-Chłopaki, sorry, siła wyższa, muszę spadać
ej, Ada, kiełbaski jeszcze nie gotowe!, chlebek się zmarnuje
ta. ta, dacie rade beze mnie, najwyżej zostawcie mi na jutro
Pan przygląda się sytuacji, bez słowa skinając głową, piesek merdając do Ady, zaprasza na główną aleję parku.
nie ma spiny(...)
CDN